Jeśli afirmacje mają pozytywny wpływ na Ciebie, to możesz nie czytać tego tekstu
W swojej pracy terapeutycznej często spotykam osoby, które są niezadowolone ze swojej obecnej sytuacji życiowej. W gabinecie nieraz słyszę takie sformułowania: „Moje życia miało wyglądać zupełnie inaczej”, „Mam już tyle lat, a nadal nie mam partnera/rodziny/określonej pozycji zawodowej …”, „Co jest ze mną nie tak, skoro nie chcę mieć dzieci?”.
Zastanawia mnie, co nas bardziej unieszczęśliwia – nasza przeszłość, teraźniejszość czy wyobrażona przyszłość? Często jesteśmy sfrustrowani tym, że nie spełniają się nasze marzenia z przeszłości, pomimo naszej pracy w tym kierunku.
Dość powszechne jest przekonanie, że pozytywne nastawienie odmieni naszą przyszłość, że afirmacje i wizualizacje dadzą nam to, co chcemy. Skąd jednak wiemy, czy to co wizualizujemy jest rzeczywiście naszą potrzebą czy potrzebą wykreowaną przez reklamy, filmy, książki z zakresu rozwoju osobistego i duchowego oraz ludzi, których uznaliśmy za naszych nauczycieli lub przewodników?
Spróbujmy zastanowić się nad kilkoma pytaniami:
– Kiedy powstała wizja tego, jaką chcielibyśmy być osobą? Kiedy powstało wyobrażenie idealnego życia zawodowego czy osobistego?Co było źródłem „pomysłu” na samego siebie? Co na nas wpłynęło? Skąd zaczerpnęliśmy ten wzorzec?
– Skąd mamy pewność, że urzeczywistnienie wizji swojego idealnego Ja przyniesie spełnienie?
– Zaobserwujmy ile energii poświęcamy na pielęgnowanie swojego Ja idealnego, a ile uwagi dajemy swojemu Ja realnemu w danej chwili – jak traktujemy swoje ciało, na ile jesteśmy przy swoich uczuciach i potrzebach?
– Czy mamy takie przekonanie, że jak już będę taki/a, jak to sobie wizualizuję, to moje życie będzie lepsze i szczęśliwsze? … daj sobie chwilę na refleksję …

Może się okazać, że to, co nas unieszczęśliwia to rozbieżność pomiędzy tym co jest, a tym co chcielibyśmy aby było – rozdźwięk między Ja realnym a Ja idealnym. Mając pomysł na siebie i budując swoje przyszłe Ja różnymi afirmacjami, możemy nieświadomie uciekać od siebie samego, od tego, czego w sobie nie do końca lubimy i nie akceptujemy.
Stworzony wizerunek naszego idealnego Ja jest często przeciwieństwem naszego realnego Ja. Stwarzając fałszywe i puste wyobrażenie swojego ideału wierzymy w coś, czego de facto nie ma. Dlatego podążając tą drogą nie da się ani osiągnąć celu ani poczuć głębokiej satysfakcji. Jest to natomiast wspaniałe pole do wzrostu wewnętrznego krytyka – który na nasze własne życzenie porównuje stan obecny z wyobrażeniem i nieustannie nas „biczuje”- oskarżając, wytykając nasze potknięcia, błędy, lęki, pokazując, że inni są lepsi.
Ramy naszego szczęścia są określone przez ideę, której się trzymamy np. w duchowości może to być dążenie do bezwarunkowej miłości, miłosierdzia, transcendentalnej pustki, oświecenia itd. W sferze materialnej to dążenie do określonego statusu materialnego, zawodowego, czy rodzinnego. Możemy stać się niewolnikami tych idei i stracić siłę do działania, jeśli będziemy skupiać się na swoich „brakach”.
Wizja naszej określonej przyszłości może być pułapką i zniewoleniem. Uważa się, że to przeszłość jest więzieniem, determinuje ona nasze wybory i nie pozwala w pełni rozkwitnąć. Stworzona pozytywna przyszłość może także być „więzieniem szczęścia”. Jest jak bańka mydlana, prędzej czy później pęknie – prawdziwe życie złożone jest z wielu odcieni doświadczeń, które dzieją się teraz a nie w przyszłości. Zdarza się, że to, co jest dla nas obecnie najtrudniejsze, z czasem przynosi niezwykłe owoce nie tylko dla nas ale i dla wielu ludzi.
Chciałam poruszyć jeszcze ważny wątek – nieumiejętność cieszenia się tym, co uda nam się osiągnąć. W tytule poddałam w wątpliwość, czy wizualizacja pozytywnej przyszłości może przynieść spełnienie. Owszem może, pod warunkiem, że już teraz cieszymy się każdym naszym kolejnym krokiem. Droga do szczęścia to nie jest osiągniecie konkretnego celu, lecz wyrobienie w sobie nawyku bycia szczęśliwym w danym momencie. Jeśli nie doceniamy siebie za to kim w tym momencie jesteśmy, co robimy i posiadamy, to tak samo nie będziemy umieli docenić siebie, gdy osiągniemy swój upragniony cel.
Dlaczego tak jest? Nie jesteśmy nauczeni wdzięczności za każdy „zwyczajny” dzień, miłości za to, że po prostu jesteśmy. Co może być rozwiązaniem? Zacznijmy doceniać samego siebie, kochać, wspierać, cieszyć się sobą właśnie TERAZ i w każdej kolejnej chwili swojego życia. Zadowolenie to stan umysłu i serca, a nie tego co posiadamy i kim się stajemy. Chciałabym teraz podziękować Tobie za to, że poświęcasz swój czas i czytasz mój tekst. Mam też nadzieję, że po jego przeczytaniu docenisz siebie za to, co już teraz udało Ci się osiągnąć!
Jeśli chciałbyś/abyś być bliżej siebie i masz odwagę by wkroczyć w nieznane, to powiedz: „Uwalniam wszystkie swoje wyobrażenia dotyczące mojej przyszłości osobistej, rodzinnej, zawodowej i finansowej. Uwalniam moje idealne Ja. Jesteście wolni! Postanawiam iść drogą mojego serca, poza jakimikolwiek wyobrażeniami.” Prawdziwą siłę daje świadome stanięcie na własnych nogach – to jest wolność, której szukamy.
Wizualizacje i afirmacje dają nam poczucie kontroli a przez to również poczucie bezpieczeństwa, mogą jednak zamykać nas na coś, co rzeczywiście chciałoby się zamanifestować w nas i w naszym życiu. Nie musimy już zaklinać Rzeczywistości, Ona nie jest przeciwko nam. Warto wyjść Jej naprzeciw z otwartymi ramionami i wejść w nieznane. Może z poziomu duszy chce narodzić się w naszym życiu zupełnie nowa jakość i tylko pełna otwartość i zaufanie do niezbadanej głębi Życia może być kluczem do zamanifestowania się tego.
Ćwiczenie DLA CHĘTNYCH
Jeśli masz jeszcze chwilę czasu, to weź proszę kartkę papieru i dokończ następujące zdania (zapisz pierwsze swoje myśli ):
1. „Będę szczęśliwy/a gdy…
2. „Będę szczęśliwy/a gdy osiągnę…
3. „Będę szczęśliwy/a gdy poznam…
4. „Będę szczęśliwy/a gdy doświadczę…
5. „Jakie będzie moje życie, jeśli zrealizuje się to, co napisałem/am powyżej?”
.
.
Czy to prawda? Docieranie do własnej drogi to jest świadome stawianie kolejnego kroku w tu i teraz. Nikt z nas nie wie gdzie ostatecznie zawędruje i jaka będzie podróż. Każdy ma swoją Drogę. Kiedy stawiamy kolejny krok z myślą „JESTEM- właściwy taki jaki jestem!” i uczymy się szczerego bycia ze sobą, a nie ze swoimi wyobrażeniami na temat siebie, to życie staje się przyjaźniejsze i szczęśliwsze.
